Jabłkowe róże to coś zaskakująco prostego, przepysznego i obłędnie wyglądającego

Muszę podzielić się z Wami pewnym przepisem. Odkryłam go całkiem niedawno, ponieważ z okazji Dnia Matki chciałam przed moją mamą zabłysnąć jakimś wykwintnym deserem. Udało mi się, to był bardzo celny strzał w dziesiątkę.

Jabłkowe róże to coś zaskakująco prostego, przepysznego i obłędnie wyglądającego.
Podobno je się oczami a to ciasto to prawdziwa petarda, aż szkoda jeść. Jest to czysta rozkosz dla oczu i poezja smaku dla podniebienia.
Gwarantuję, że oczarujecie swoich domowników oraz gości.



Wygląda przecudnie prawda? Tu akurat z dodatkiem gałki lodów.
Przepis jest tak banalnie prosty, że aż trudno w to uwierzyć. Poradzi z nim sobie nawet początkujący cukiernik, da sobie z nim radę nawet taka osoba, która do pieczenia ciast czy ciasteczek ma dwie lewe ręce.
Koniec tych moich zachwytów, czas zabrać się za przepis.


Potrzebne składniki:

- 2 średniej wielkości jabłka (najlepiej z czerwoną skórką, będzie ona tworzyła płatki naszych róż i będzie pięknie kontrastowała z kolorem ciasta),
- jedno opakowanie ciasta francuskiego,
- sok z połówki cytryny,
- woda, cukier oraz opcjonalnie cynamon

Teraz sposób wykonania. Wizualizacja znajduje się pod spodem opisu.

Jabłka oczywiście myjemy pod bieżącą wodą. NIE OBIERAMY ich ze skórki, przekrajamy je na pół i usuwamy gniazda nasienne. Następnie kroimy je w plastry o grubości mniej więcej 2 mm.
Jabłka zalewamy wodą, dodajemy sok z połówki cytryny no i koniecznie cukier, gdyż nawet najsłodsze jabłka podczas podgrzewania stracą swoją naturalną słodycz i teraz mamy do wyboru, bo jabłka możemy podgotować w garnku, albo włożyć do mikrofalówki na ok. 4 minuty. Jabłka powinny zmięknąć ale nie powinny się rozpadać. Ja tym razem wybrałam mikrofalę, ponieważ jest to szybszy sposób.
Nasze jabłka już zapewne zmiękły więc należy je odcedzić z wody i wystudzić.

Teraz możemy już nagrzewać piekarnik do 180'C i w międzyczasie wykonywać kolejne kroki do stworzenia tego arcydzieła.
Rozkładamy nasze ciasto francuskie i kroimy je na jednakowe części. Za pierwszym razem kroiłam wzdłuż dłuższego boku i wyszły mi cztery konkretne porcje, tym razem ciasto porcjowałam wzdłuż krótszego boku i zrobiłam sześć porcji.

Każdy powstały szeroki pas ciasta posypujemy cukrem wzdłuż dłuższego boku ale tylko do połowy jego wysokości.
Ilość cukru zależy od preferencji, można również użyć cukru trzcinowego.

Na część ciasta posypaną cukrem układamy wystudzone plasterki jabłek ale w ten sposób, aby na siebie zachodziły i lekko wystawały ponad granicę ciasta. Osobiście nie wyobrażam sobie jabłkowego ciasta bez cynamonu więc moja wariacja jest właśnie z cynamonem.

Jabłka przykrywamy pozostałą częścią ciasta i delikatnie zwijamy w ruloniki, nie ściskając ich przy tym zbyt mocno.

Przygotowane w ten sposób jabłkowe różyczki wkładamy do foremek na mufinki, foremki zapobiegną odkształceniu się naszych ciasteczek podczas pieczenia. Ja akurat mam foremki silikonowe więc nie musiałam smarować ich wcześniej masłem. Można się jeszcze pobawić i uformować palcami przyszłe płatki naszych różyczek.

Różyczki pieczemy ok. 40 minut ale warto kontrolować stan wypieczenia gdyż każdy piekarnik piecze inaczej.

Czas minął, pięknie upieczone różyczki są już na stole, pozostaje je tylko oprószyć cukrem pudrem i zacząć delektować się ich wyglądem oraz smakiem.


Aż nie do wiary, że ten niebiańsko wyglądający deser może być tak bajecznie prosty ale najlepsze też jest to, że takie różyczki można zrobić i na słodko i na słono. Zamiast jabłek można wykorzystać inne produkty typu morele, brzoskwinie, szynkę czy cukinię. Możecie wykorzystać wszystko to, co Wam jeszcze przyjdzie do głowy bądź też to, co lubicie najbardziej.
Tak naprawdę w kuchni ogranicza nas tylko wyobraźnia.

Wspaniale wyglądają prawda?
Musicie wypróbować ten przepis, koniecznie i koniecznie dajcie znać, którą wersję wybraliście i czy Wam smakowała, mile widziane będą także zdjęcia ☺
Ja wyprobowałam na razie wersję jabłkową ale nie omieszkam wypróbować jeszcze innych składników. Jeżeli mogłabym Wam jeszcze coś doradzić, to z jednego opakowania ciasta francuskiego lepiej jednak zrobić cztery porcje, są one wówczas bardziej wypasione, przykładem niech będzie duże zdjęcie nr. 1.

Teraz mogę się zabrać za pałaszowanie mojego zrobionego po raz kolejny deseru.
Smacznego 😊

Komentarze

Pozostaw komentarz do posta. Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Popularne posty z tego bloga

Pielęgniarki na poważnie i na wesoło cz.I

Dupek przeważnie pozostanie dupkiem i koniec kropka

Ta opowieść to nie bajka, to prawdziwy dzień pracy pielęgniarki znany mi z autopsji