Dzisiaj mija dekada od momentu powstania białego miasteczka, pamiętacie je jeszcze?

Dzisiejszy dzień powinien być dla nas dniem refleksji co dalej? Jaka nas wszystkich czeka przyszłość?
Moja dzisiejsza zaduma nie jest wynikiem padającego za oknem deszczu, świeci piękne słońce ale jest we mnie pełno żalu, rozgoryczenia ale gdzieś tam na dnie tli się jeszcze nieśmiała iskierka nadziei, z której być może powstanie płomień a którą być może już na zawsze zgasi najlżejszy podmuch wiatru.

Dokładnie 10 lat temu, 19 czerwca powstało "Białe Miasteczko" pamiętacie je jeszcze?

Powstało całkiem spontanicznie, w wyniku braku chęci rozmów ze strony ówczesnego premiera, Jarosława Kaczyńskiego notabene, który od naszych przedstawicielek nawet nie raczył przyjąć petycji w sprawie podwyżek wynagrodzeń i zmian systemowych w systemie opieki zdrowotnej.

Białe miasteczko to był jakiś niebywały kosmos i to nie ze względu na to, że protestujące pielęgniarki podsłuchiwano, zagłuszano im telefony komórkowe, że Policja użyła siły aby usunąć protestujące kobiety z ulicy, że z ust ówczesnego premiera padło kilka wrednych zdań. To haniebne ale tak było.

To niebywały kosmos bo potrafiłyśmy zrobić coś z niczego, potrafiłyśmy się zjednoczyć i mówić jednym zdaniem i to bez względu na wykształcenie, czy miejsce pracy.
Białe miasteczko to cząstka naszej pielęgniarskiej historii, to akt naszej desperacji i wynik naszej solidarności zawodowej.

                  Ten plakat został stworzony z własnej inicjatywy przez najlepszego polskiego plakacistę Andrzeja Pągowskiego

Jak dobrze wiemy, białe miasteczko trwało 27 dni i niewiele zmieniło, pozostał po nim smutek, żal i jak zwykle puste obietnice.
Pielęgniarka od zawsze walczy o pacjenta, walczy także o siebie, o swoją godność i przyszłość swojego zawodu.
Obojętnie kto będzie u władzy nikt nas nie słucha, mają w nosie nas i pacjentów. Zawsze kończy się na przytakiwaniu, zapewnianiu, że "rozumie" się problem, że mamy powołanie, że docenia się nasze poświęcenie, że jesteśmy wspaniałe opiekując się chorym i cierpiącym człowiekiem, że będą zmiany i to już wkrótce itp itd Znamy te wszystkie teksty już od bardzo wielu lat i od bardzo wielu lat nie robią już one na nas żadnego wrażenia, przynajmniej nie takiego wrażenia, którego spodziewają się osoby, które te teksty wypowiadają.


Tak źle jak teraz, nie było jeszcze nigdy, taka jest najprawdziwsza prawda ale to jeszcze nie koniec, ponieważ będzie jeszcze gorzej.
O pracy pielęgniarki już nie raz pisałam i nie raz jeszcze napiszę.
Jednak do czego zmierzam?
Aktualnie nie potrzebujemy żadnych strajków czy protestów, czasy diametralnie się zmieniły. W tej chwili wystarczy praca na jeden etat i to wszystko. Leży na łopatkach cały system opieki zdrowotnej ponieważ pracując na jeden etat nagle okaże się, ile tak naprawdę brakuje pielęgniarek a nas zwyczajnie nie ma i ani nie młodniejemy, ani nie rozmnożymy się przez pączkowanie.
Do podjęcia decyzji o czasowej pracy na jednym etacie potrzeba chęci i solidarności i tu jest główny problem, bo z biegiem lat solidarność z nas ... wyparowała.
I tak jak kiedyś, mogłyśmy zupełnie spontanicznie zorganizować białe miasteczko tak teraz, oprócz skakania sobie do oczu nie potrafimy zrobić nic więcej.

Na koniec jeszcze taka krótka historia, która być może da Wam do myślenia bo ja, widząc to, miałam oczy jak 5 zł.
Do naszego pacjenta przyszła w odwiedziny żona, choć przyszła to zbyt duże słowo, bardziej odpowiednie to przysunęła ponieważ idąc wolnym krokiem ciągnęła za sobą jedną nogę. Szybko okazało się, że żona jest pielęgniarką, wówczas kolega powiedział mi coś istotnego.
- Zobacz, po latach dźwigania pacjentów tak będziecie wyglądały.
Odpowiedziałam mu - Kurcze, masz rację, przecież już w tej chwili co druga z nas ma chory kręgosłup a do emerytury jeszcze daleko.

I teraz niech każdy sam sobie ale tak uczciwie powie, nic mi nie dolega, mam zdrowy kręgosłup i dam radę pracować na kilka etatów aż do emerytury.
Jeżeli odpowiedzieliście sobie twierdząco to gratuluję, życzę dalszego zdrowia i zdrowych kręgosłupów ze stali.
Jeżeli odpowiedzieliście sobie przecząco, to teraz jest czas aby próbować coś zmienić. Akcja "Jeden etat" to tylko tyle co trzeba zrobić a dla niektórych aż tyle.
Dzisiaj mija dekada od momentu powstania białego miasteczka. To dobry dzień na przemyślenia co dalej z naszym zawodem ale i z naszym życiem.

Ja wybrałam już dawno, praca na jeden etat i chociaż jak wszyscy płacę horrendalne rachunki to nie będę szarżowała swoim zdrowiem, bo zdrowie mam jedno i za żadne pieniądze nie da się go kupić.

Akcja "Jeden etat" trwa i była skierowana do tych, którzy mogą na miesiąc czy dwa zrezygnować z drugiego etatu bądź też ograniczyć dodatkowe dyżury.
Pytanie czy ktokolwiek wziął w niej udział pozostanie pewnie bez odpowiedzi.

Komentarze

Pozostaw komentarz do posta. Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Popularne posty z tego bloga

Pielęgniarki na poważnie i na wesoło cz.I

Dupek przeważnie pozostanie dupkiem i koniec kropka

Ta opowieść to nie bajka, to prawdziwy dzień pracy pielęgniarki znany mi z autopsji