Piłka łączy ale też dzieli

11 listopada oprócz Święta Niepodległości miało miejsce jeszcze jedno bardzo ważne wydarzenie.
Nasza reprezentacja w piłce nożnej grała kolejny mecz eliminacyjny do Mistrzostw Świata, które odbędą się w przyszłym roku w Rosji.
Tym razem graliśmy z Rumunią.
Był to mecz pełen wrażeń ale pozostawił też po sobie pewien niesmak.

Początek w naszym wykonaniu rewelacja.
Już w pierwszej połowie miała miejsce piękna akcja.
11.11, w 11' zawodnik z numerem 11 😊 pokonał 11 zawodników przeciwnej drużyny i zdobył pierwszą bramkę.
Nasz Turbo Grosik szarżował z piłką od połowy boiska niczym waleczny i bohaterski ułan.
Pędząc tak przez całą połowę boiska wyglądał iście zjawiskowo.
Nikt nie był w stanie go zatrzymać, nie mogło to skończyć się inaczej, jak tylko piękną bramką.




Byliśmy prowadzącymi ten mecz, to my stawialiśmy warunki jednak coś przyćmiło te nasze sukcesy.

Sytuacja na trybunach była bardzo nerwowa i to w zasadzie od samego początku. Padały wyzwiska i to z obu sektorów.
Oglądając mecz trudno było nie odnieść wrażenia, że rumuńscy kibice a raczej kibole są bardzo podobni do naszych.
Okazuje się, że zarówno u nich jak i u nas zdarza się bydło na stadionach.
Piłka łączy ale też dzieli.
Niektórzy przychodzą na mecze nie tylko po to aby dopingować swoją drużynę.
Przychodzą nie tylko po to aby obejrzeć wspaniałe widowisko.
Przychodzą również po to, aby robić zadymę na stadionach.

W pierwszej połowie meczu rumuńscy kibole kilkakrotnie rzucali race w okolice naszej bramki, chcieli zapewne zdezorientować Fabiańskiego, podobno rzucali też race w sektory z naszymi kibicami to brak szacunku dla zawodników przeciwnej drużyny i ich kibiców.
Policja miała co robić, kilku pseudokibiców potraktowała gazem pieprzowym no i słusznie.

Na początku drugiej połowy meczu, obok Lewandowskiego, który znajdował się w pobliżu bramki rywali wybuchła petarda, która go ogłuszyła na kilka minut.
Lewy jakoś się ogarnął i w ramach zemsty walnął 2 gole, w 82' i w 90'.
Brawo ON.

Miałam nadzieję, że FIFA wyciągnie wobec Rumunii konsekwencje adekwatne do czynu i tak się stało.
Rumunia została ukarana tak samo, jak została ukarana Legia za podobne ekscesy.
Sprawiedliwości stało się jednak zadość.
Stadion został zamknięty dla kibiców na najbliższe dwa mecze, o karze grzywny już nie wspomnę. Jakie mecze ominęły rumuńskich kibiców? Nie mam pojęcia, wiem natomiast jaki mecz ominął kibiców Legii, to była bardzo dotkliwa kara, gdyż był to mecz z Realem Madryt.
Niesamowite prawda? Legia kontra Real Madryt i to w Lidze Mistrzów. To pokazuje, że nawet nierealne marzenia czasem się spełniają 😊 mecz stulecia a kibice Legii mogli sobie co najwyżej postać pod płotem i posłuchać okrzyków dobiegających ze stadionu przy Łazienkowskiej. No cóż, sami są sobie winni.

Żeby było sprawiedliwie, po meczu z Rumunią Polska również została obarczona karą grzywny, za niesportowe zachowanie kibiców.

Co mnie w sumie zaskoczyło?
Mecz powinien się odbywać w takich warunkach w jakich odbywał się ostatni trening obu drużyn, taki jest regulamin UEFA czyli w tym przypadku, dach powinien być zamknięty a stało się inaczej.
Organizatorzy zdecydowali jednak, że otworzą dach.
Po ostatnim meczu z Czarnogórą, gdzie miała miejsce identyczna sytuacja należało się spodziewać tych rac, petard i zadym.
Rumuńscy kibice to recydywiści a regulaminy są po to aby je łamać.

Chyba wszyscy kibice jeszcze pamiętają w jakich warunkach odbywał się mecz Polska- Anglia, który miał miejsce 4 lata temu.
Zostaliśmy pośmiewiskiem na całym chyba świecie.
Wtedy mecz też był rozgrywany przy otwartym dachu, choć zapowiadali duże opady deszczu lecz pomimo tego, dachu nie można było zamknąć.
UEFA się na to nie zgodziła ponieważ ostatni trening odbywał się przy otwartym dachu. Regulamin 😝
Jaki był efekt tej decyzji?
Ano taki, że nasza murawa wyglądała jak pole gotowe do uprawy ryżu 😎
Pomimo podjętych prób osuszenia boiska nie udało się tego zrobić.
Piłkarze biegali po wodzie, piłka nie chciała się toczyć, podskakiwała przy podaniach.
Ten mecz wyglądał przekomicznie choć niektórzy kibice stracili pewnie ostatnie nerwy.

Mecz z Rumunią wygraliśmy 3:0.
Kolejny mecz eliminacyjny nasza reprezentacja grała w marcu, z Czarnogórą. Mecz wygrali nasi z wynikiem 2:1.
Jesteśmy aktualnie w połowie drogi aby wyjść z naszej grupy, która zaznaczam nie jest grupą śmierci. Da się to zrobić tym bardziej, że po tych pięciu meczach mamy 13 pkt i I miejsce w tabeli grupy E.
Miejmy nadzieję, że po takim czasie przerwy nasi chłopcy nie zgnuśnieli i dalej będą parli do przodu jak na prawdziwe białe orły przystało.

Nie napisałam o meczach II, III i V kolejki ani także o meczach Legii w Lidze Mistrzów a przecież jako wierna kibicka oglądałam i te mecze, ale kiedyś nadrobię te zaległości 😉
Taki mam plan.

Pamiętajcie, że dzisiaj wieczorem mecz rewanżowy, gramy z Rumunią ale tym razem na naszym Narodowym. Jesteśmy w lepszej sytuacji bo gramy u siebie a doping kibiców potrafi zagrzać do walki.
Skład wyjściowej jedenastki poznamy wkrótce. Wiadomo, że nie będzie Glika ponieważ z powodu jego konkretnej kolekcji kartek został wykluczony z gry. Milik melduje gotowość do akcji ale błagam, niech nie gra zbyt długo bo on skiepści niejedną akcję, od dłuższego czasu nie może pocelować w bramkę.
W składzie Rumunii niewesoło, gdyż trzech zawodników wykluczyły kontuzje ale nie można bagatelizować przeciwnika.

Drogie panie bądźcie dziś wyrozumiałe dla chipsów, pizzy i piwa to są naprawdę wielkie emocje a z tymi wspomnianymi wcześniej dodatkami mecz "smakuje" zupełnie inaczej ;-)
                             
10 czerwca, godz. 20:45 widzimy się na meczu.
Piłka jest jedna, bramki są dwie, wygrany może być tylko jeden i niech wygrają lepsi, czyli nasi.
W zeszłym roku, o tej samej porze co dzisiejszy mecz, odbył się mecz otwarcia Euro 2016. Rumunia przegrała z Francją 1:2.
Przypadek?
Nie sądzę 😁

Komentarze

Pozostaw komentarz do posta. Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Popularne posty z tego bloga

Pielęgniarki na poważnie i na wesoło cz.I

Dupek przeważnie pozostanie dupkiem i koniec kropka

Ta opowieść to nie bajka, to prawdziwy dzień pracy pielęgniarki znany mi z autopsji