Mój kolejny dyżur

To było niecałe 2 tygodnie temu, akurat tego dnia miałam nocny dyżur.
Nie zdążyliśmy nawet przekazać sobie informacji o pacjentach jak przyjęliśmy "na szybko" nową pacjentkę.

Moja nowa pacjentka była po operacji, w stanie bardzo ciężkim, wręcz agonalnym.
Pomimo bardzo dużych wlewów amin presyjnych ABP było rzędu 35/ 20 mmHg, dla niezorientowanych dodam, że to bardzo niskie wartości.
Robiliśmy wszystko co tylko mogliśmy i co było konieczne w danej chwili.
Ale stan pacjentki pogarszał się i to bardzo szybko.


Niestety serce było coraz słabsze i pomimo stymulowania jego pracy lekami, po kilku godzinach praca serca zaczęła się zwalniać, ok.1:30 z powodu bradykardii pacjentka dostała 1 mg Atropiny i.v., na którą chora zareagowała ale na kilkanaście minut.
Potem serce już nie wytrzymało, akcja serca całkowicie ustała, zaczęliśmy natychmiastową resuscytację czyli pośredni masaż serca, Adrenalina itp.
Pomimo podjętych natychmiastowych i długotrwałych działań pacjentka zmarła.



Ciało zmarłej skierowaliśmy do sekcji, która wykaże co było bezpośrednią przyczyną jej śmierci.
Wydaje się, że pacjentka miała sepsę, która postępowała w piorunującym tempie.


Wczoraj będąc w pracy dowiedziałam się, że rodzina zmarłej skierowała zawiadomienie do prokuratury.

Postępowanie ma na celu wyjaśnić przyczynę zgonu, czy nie doszło do zaniedbań, błędu, pomyłki personelu medycznego na każdym etapie pobytu tej pacjentki w szpitalu a które mogłoby skutkować jej śmiercią.
Szczerze?
Zdziwiłabym się gdyby stało się inaczej, ponieważ ta pacjentka dzień wcześniej była w miarę samodzielna, w dodatku była w swoim własnym domu.
Ja na miejscu tej rodziny zrobiłabym to samo.

W mojej 18- letniej "karierze pielęgniarskiej" to mój drugi przypadek kiedy będę wzywana na Policję w celu złożenia wyjaśnień.

Za pierwszym razem chodziło o pacjentkę, która była na naszym oddziale blisko 3 miesiące i która również zmarła jednak prokurator oddalił zarzuty rodziny, nie dopatrzył się żadnych zaniedbań z naszej strony.
Teraz czeka mnie to samo ale nie denerwuję się.

Jestem spokojna ponieważ z naszej strony, Oddziału Intensywnej Terapii nie było żadnych zaniedbań, mamy "czyste sumienia", wszystko było wychwycone na czas i reakcje były natychmiastowe, pomimo późnych godzin nocnych.

Zawsze, o każdej porze dnia i nocy trzeba zachować przytomność umysłu i być gotowym do podejmowania błyskawicznych reakcji.
Wszak opiekujemy się ciężko chorymi ludźmi, w stanie zagrożenia życia, jesteśmy po to żeby im pomóc.





Komentarze

Pozostaw komentarz do posta. Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Popularne posty z tego bloga

Pielęgniarki na poważnie i na wesoło cz.I

Dupek przeważnie pozostanie dupkiem i koniec kropka

Ta opowieść to nie bajka, to prawdziwy dzień pracy pielęgniarki znany mi z autopsji