"Babcię i dziadka oddam na święta"

Zbliżają się święta.
Pacjenci, o ile pozwala na to ich stan opuszczają szpitalne oddziały aby spędzić ten wyjątkowy czas ze swoją rodziną.
Jednak okres świąteczny to także czas, gdy w szpitalnych oddziałach pojawiają się nowi pacjenci. Jedni pojawiają się dlatego że ich stan tego wymaga a inni z kolei dlatego, że starsi wiekiem ludzie stają się niepotrzebnym balastem i rodzina nie ma co z nimi zrobić.
To zjawisko jest szczególnie zauważalne i zitensyfikowane przed Świętami Bożego Narodzenia i można je nazwać  "Babcię i dziadka oddam na święta".


Boże Narodzenie to święta rodzinne i nikt nie powinien spędzać ich w samotności. To święta niepowtarzalne, wyjątkowe i pełne magii. Dające nadzieję na lepsze jutro.


Ostatni tydzień przed Bożym Narodzeniem to okres czasochłonnych przygotowań.
Wszyscy są zabiegani, każdy ma  długą listę na której odfajkowuje zakończone już czynności. Gorączkowe szukanie odpowiednich prezentów, ubieranie choinek, olbrzymie zakupy, sprzątanie i gotowanie, tworzenie planów gdzie, kto i z kim.
Starzy i zniedołężniali rodzice czy dziadkowie w okresie świątecznym stają się zbędną przeszkodą,  niweczącą tak perfekcyjnie ułożone plany świąteczne w których często nie ma miejsca dla staruszków, którymi oprócz przygotowań świątecznych dodatkowo trzeba się zająć i wówczas stają się oni zbyt uciążliwi. Takie niechciane osoby są często "podrzucane" do szpitali a u osoby w podeszłym wieku zawsze znajdzie się logiczny, choć nie zawsze do końca prawdziwy powód. Zasłabnięcia, duszności i problemy z krążeniem to najczęstsze z nich. Pacjent trafia do szpitala, najczęściej przywożony przez zespół Pogotowia Ratunkowego celem dokładniejszej diagnostyki zgłaszanych przez rodzinę dolegliwości a tymczasem rodzina, bez poczucia winy czmycha gdzieś na święta i całkowicie urywa się z nimi kontakt. Pacjent z przymusu zostaje na święta w szpitalu.

To brutalne ale jak najbardziej prawdziwe.
Byłam świadkiem rozmowy dorosłego syna ze swoją matką. Kobieta miała około 60 lat, była po operacji pęcherzyka żółciowego i na drugi dzień miała wyjść do domu.
Był czwartek.
Odwiedził ją syn. Nie widział mnie gdyż byłam w sali obok, w której to szykowałam preparat do dezynfekcji narzedzi a zarówno moje drzwi, jak i drzwi do sali na której toczyła się rozmowa były otwarte na oścież dlatego wszystko słyszałam doskonale. Podejrzewam, że gdyby syn wiedział że słyszę jego słowa wstrzymałby się z ich wypowiadanem do czasu, aż się nieco oddalę.
Syn powiedział do swojej matki.
- Wiesz mamo, ty jutro wychodzisz do domu prawda? A może powiedziałabyś że masz bóle w klatce piersiowej i zostałabyś jeszcze w szpitalu? Bo wiesz, my na święta chcieliśmy wyjechać do Zakopanego a jak wyjdziesz do domu to będziemy musieli się tobą zająć i już nie pojedziemy.
Odpowiedziała mu krótka chwila ciszy a potem słyszę.
- Dobrze synu, tak powiem a wy sobie jedźcie.
I tak zrobiła.
Pacjentka miała wykonane Ekg serca, komplet badań laboratoryjnych a jak były już wszystkie wyniki i okazało się, że nic pacjentce nie dolega i może zostać wypisana do domu to syn nie odbierał telefonu (wtedy komórki to był rarytas).
Pacjentka zamiast wyjść do domu i spędzić święta ze swoją rodziną to na całe święta została w szpitalu. Spędziła je w obcym dla siebie miejscu, z zupełnie obcymi dla siebie osobami, pozbawiona w zasadzie świątecznych przysmaków i całego uroku tych jakże wyjątkowych świąt. Było mi jej żal.
Nie daj Boże mieć takiego syna czy córkę.
Przykre ale to prawdziwa historia.
Podobnych historii szpitalne mury usłyszały niezliczone ilości razy.

Boże Narodzenie to święto rodzinne i tak też powinno być spędzane.
A tymczasem dzieje się różnie.
Warto jednak pamiętać o dwóch sprawach.

Nigdy nie wiemy ile życia nam, czy naszym bliskim jeszcze zostało i czy te wspólnie spędzone święta, nie są przypadkiem naszymi ostatnimi. Choroby czy śmierci nie da się zaplanować.  

Naszym postępowaniem dajemy przykład swoim dzieciom i wnukom. I tak jak my traktujemy swoich rodziców czy dziadków, tak samo i my, kiedyś w przyszłości możemy być w ten sam sposób potraktowani przez  swoje z kolei dzieci i wnuki. 

Życzę Wam wesołych, prawdziwie rodzinnych, ciepłych w sercu, białych  i mroźnych na zewnątrz Świąt Bożego Narodzenia 🎄 🎅  🤶 ❄️ 🎁 🍴 🐟  🌠

Komentarze

Pozostaw komentarz do posta. Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Popularne posty z tego bloga

Pielęgniarki na poważnie i na wesoło cz.I

Dupek przeważnie pozostanie dupkiem i koniec kropka

Ta opowieść to nie bajka, to prawdziwy dzień pracy pielęgniarki znany mi z autopsji