Osiem centymetrów mega szczęścia

Podobno pieniądze szczęścia nie dają ale nowe buty już tak.
Mało tego, żeby zdobyć upatrzone buty kobieta jest w stanie pojechać po nie na drugi koniec miasta, co dzisiaj uczyniłam.
A jak!
Wczoraj w jednej galerii handlowej przymierzałam fajne botki lecz miały skazę, skóra na wierzchu buta była bardzo zarysowana prawdopodobnie jakimś długim i twardym pazurem. W drugiej galerii nie było mojego rozmiaru.
Tak mi się spodobały, że nie chciałam innych.
Generalnie z butami mam przeważnie przerąbane, jak nie kupię na początku sezonu tak potem nie ma mojego rozmiaru. Kajaków nie robią w zbyt wielu sztukach a jak na kobiecą stopę, to moja jest właśnie jak kajak (to nasza kobieca rodzinna przypadłość odziedziczona nawet nie wiem po kim, o to muszę spytać moją mamę).


Dzisiaj o 10:00 (bo o tej godzinie otwierają sklepy) wisiałam na telefonie, obdzwoniłam kilka sklepów w Warszawie. I znalazłam, była jedna para w moim rozmiarze lecz pewna miła pani obiecała mi je zarezerwować.
Godzina jazdy w jedną stronę oto, do czego jest zdolna kobieta aby zdobyć to, na czym jej zależy.
Pojechałam, obejrzałam je ze wszystkich stron, jeszcze raz przymierzyłam. No i mam. Zdobyłam te moje osiem centymetrów mega szczęścia 😊 opłacało się po nie jechać aż na drugi koniec miasta.
Zapłaciłam za zakupy, zaoszczędziłam przy tym 72 zł (akurat była obniżka dla stałych klientów) i wyszłam ze sklepu w nówkach sztukach na nogach. Przecież kupiłam je nie po to aby je wieźć w pudełku lecz po to, aby w nich chodzić. Trzeba było je przetestować w trasie.
W nowych butach aż żal wchodzić w kałużę, więc je omijałam.
Szkoda także, aby je ktoś podeptał ubłoconymi buciorami (akurat tam gdzie byłam o błoto nie było tak trudno, od wczoraj pada deszcz a i rozkopów tam pełno, gdyż budują nową linię metra). Chcąc chronić moje nowe buty przed całym złem tego świata stopy schowałam pod siedzenie w autobusie.
Pewnie dziwnie i śmiesznie to brzmi ale chyba nie jestem wyjątkiem. Chyba każda kobieta tak się zachowuje gdy kupi sobie coś, co jej się bardzo podoba i chciałaby, aby ta rzecz jak najdłużej wyglądała jak nowa.
Tak czy nie? Bo może ja jestem jakaś walnięta i powinnam udać się na wizytę do psychiatry albo psychologa?


Zaletą chodzenia w butach na wyższym obcasie jest wyciągnięta i bardziej smukła sylwetka oraz większa praca mięśni. Od razu jest odruch wciągnięcia brzucha i ściągnięcia łopatek do siebie. Nogi są dłuższe, krok dostojniejszy. Francja elegancja.
Na słabe mięśnie nóg nie mogę narzekać, ponieważ przez lata, w szpitalnych oddziałach robiłam dziennie tyle kilometrów, że mięśnie moich nóg są tak mocne, że mogłabym nimi rozłupywać orzechy kokosowe.
Obcasy mają także zbawienny wpływ na mięśnie pośladków (co prawda na razie nic mi tam z tyłu nie opada ale warto temu zawczasu zapobiegać).

Wadą jest to, że zanim dotarłam do domu bolało mnie już śródstopie, rzadko chodzę w butach na wyższym obcasie ale przywyknę. Jako kobieta jestem zdolna do wielu wyrzeczeń, nawet jeżeli chodzi o moją wygodę.
Kolejną wadą jest to, że będę musiała chwilę wcześniej wychodzić do pracy bo do autobusu raczej nie będę w stanie już biec.
Wszystko do przeżycia, zalet jest zdecydowanie więcej niż wad.

I tak to oto stałam się szczęśliwą posiadaczką nowej pary butów. Przestałam także być rodzinnym kurduplem, którym zostałam nazwana w wakacje, co przyjęłam z niemałym zdziwieniem ale okazało się, że to prawda! Nasz syn nieoczekiwanie mnie przerósł i stałam się najniższą osobą w naszej rodzinie. Dzisiaj to się zmieniło (zmierzyłam obcas i mam 8 centymetrów przewagi nad synem) 😜

Komentarze

Pozostaw komentarz do posta. Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Popularne posty z tego bloga

Pielęgniarki na poważnie i na wesoło cz.I

Dupek przeważnie pozostanie dupkiem i koniec kropka

Ta opowieść to nie bajka, to prawdziwy dzień pracy pielęgniarki znany mi z autopsji