Mamy w rękach życie waszych bliskich

Ale miałam wczoraj pacjentki.
Obydwie, od samego rana miały różnego typu zaburzenia rytmu serca wynikające z zaburzeń elektrolitowych, konkretnie chodzi tu o potas.

Potas jest ważnym elektrolitem w ciele człowieka ponieważ dzięki niemu kurczą się mięśnie, w tym także co jest oczywiste mięsień sercowy.
Dlatego tak ważne jest utrzymywanie stężenia potasu we krwi na prawidłowym poziomie.
Zarówno niedobór jak i nadmiar potasu może być dla człowieka nawet śmiertelny. Wszystko zależy od tego jak długo i na jakim poziomie utrzymuje się hiper- i hipokalemia.

Zaburzenia w gospodarce potasu mogą być oznaką chorób takich jak niewydolność nerek (wtedy mamy hiperkalemię) jeżeli chodzi o hipokalemię to przyczyny mogą być przeróżne np. biegunki, wymioty, zaburzenia łaknienia typu anoreksja czy bulimia, stosowanie leków moczopędnych, picie dużych ilości kawy również wypłukuje potas z naszego organizmu.
Granice normy potasu we krwi wynoszą 3,5- 5,1 mmol/l.
Potas głównie reguluje pracę serca ale nie tylko ale o tym być może innym razem

Teraz skupię się na sercu bo to jest bezpośrednio związane z moimi wczorajszymi pacjentkami i z tym o czym chcę napisać.


Jedna z moich pacjentek miała poziom potasu ponad 6,3 (już daruję sobie jednostki) druga natomiast 2,04.
Obydwie wartości odbiegają od normy.

Jedna pacjentka miała ciągłą tachykardię do 170 u/min natomiast u drugiej pacjentki z kolei dosyć często pojawiała się bradykardia do 32 u/min.
Jeżeli chodzi o serce to norma waha się w granicach 60- 100 u/min.
Jak widać szybkość pracy serca tych pacjentek również sporo odbiegała od normy.

Jednej pacjentce staraliśmy się obniżyć poziom potasu podając różne leki w różnej formie a druga pacjentka otrzymywała potas w stałym wlewie, w stanie nierozcieńczonym.

Z reguły potas podaje się wyłącznie w kroplówkach, ponieważ w stanie nierozcieńczonym doprowadza do natychmiastowej śmierci pacjenta, wyjątkiem są wyłącznie takie skrajne niedobory jakie miała ta chora i które trzeba jak najszybciej ale i bezpiecznie uzupełnić w dodatku pod stałą kontrolą Ekg (co na OIT jest normą, bo każdy pacjent jest podłączony do kardiomonitora) i pod częstą kontrolą poziomu potasu we krwi, ponieważ nie chcemy też popaść ze skrajności w skrajność.

Miałam trochę pracy, zamieszania, nie ukrywam.

Jednej chorej pobrać krew, potem drugiej chorej pobrać krew.
Potem trzeba polecieć i wysłać pobrane badania nową pocztą pneumatyczną.

U jednej pacjentki miałam wykonać nebulizację to samo później u drugiej pacjentki.

Jedną pacjentkę odessać z zalegajacej w drogach oddechowych wydzieliny, to samo u drugiej pacjentki.

Jedna chora ma wysoki poziom glikemii we krwi, potem druga chora ma wysoki poziom glikemii we krwi więc obu pacjentkom podłączam insulinę.

Jedna pacjentka ma bardzo niskie ciśnienie więc też trzeba zareagować i zwiększyć dawki leków wspomagających krążenie krwi.
Następuje zbyt wysoki wzrost tętna więc trzeba prędkość leków znowu uregulować.
Ciśnienie w dalszym ciągu zbyt niskie wówczas podłączamy Geloplasmę.

Drugiej pacjentce natomiast spada poziom saturacji ale respirator podaje 100% O2, bardziej już się nie da zwiększyć.

Jednej chorej podać potas, potem drugiej chorej podać leki obniżające potas i to na teraz, na już.

Ok już szykuję, rozpuszczam leki, nabieram do strzykawek i podaję.

Później ponownie trzeba pobrać krew na poziom potasu, trzeba sprawdzić jakie są efekty, czy nasze działania spowodowały, że stężenie potasu jest choć częściowo zbliżone do prawidłowych wartości.

I tak w kółko przez kilka ładnych godzin, i to wszystko przy wtórującym ciągłym wyciu alarmów, bo tętno za wysokie bądź za niskie, bo ciśnienie też wariuje, bo skończyły się leki podawane w pompach infuzyjnych.

Bo pacjent obok jest podłączony do urządzenia Pisma Flex, które zastępuje jego niepracujące nerki i też dosyć często wyje alarm sygnalizujący potrzebę wymiany któregoś z 5- litrowych worków.

Takie stałe dzwonienie alarmów dekoncentruje człowieka, rozprasza uwagę a na czerwony alarm trzeba zareagować, bo to znaczy, że coś jest bardzo nie halo, że z pacjentem dzieje się coś, co zagraża jego życiu.

Podchodziłam raz do jednej pacjentki, raz do drugiej.

W sytuacji gdy serce jednej jak i drugiej chorej może się w każdej chwili zatrzymać wówczas nie można zająć się tylko jedną pacjentką, drugą w tym czasie zostawiając na pastwę losu.

Wiecie, w pewnym momencie stojąc ze strzykawką w ręku przy łóżku jednej z pacjentek ogarnęła mnie myśl, która zmroziła mi krew w żyłach, spowodowała, że nagle zrobiło mi się tak ciepło, jakoś słodko, zupełnie jakbym miała zemdleć.
Moja nagła myśl była taka:
O matko!!!
Czy ja się nie zamotałam?
Czy ja nie pomyliłam pacjentek?
Czy ja właściwej pacjentce chcę podać lek obniżający potas?
Chwila zastanowienia...
Ok, spoko, nie pomyliłaś się, jesteś przy właściwej chorej.
Jak wielką poczułam ulgę to tylko ja wiem.
Gdybym się nie daj Boże pomyliła i podała leki odwrotnie to zabiłabym którąś z pacjentek, być może nawet obydwie.
Nawet nie chcę myśleć co by wtedy było.
Pozbawiłabym życia człowieka, co prawda nieumyślnie ale jednak.

Musiałabym żyć z tą świadomością do końca mojego życia, że już nie wspomnę o konsekwencjach prokuratorskich wobec mojej osoby, zapewne też straciłabym pracę.

I niech teraz ktoś mi powie, że praca pielęgniarki to nic, że to pikuś w porównaniu z pracą lekarzy.
Praca pielęgniarki jest również ważna i odpowiedzialna.
Mamy w rękach życie Waszych bliskich.

I nie jest to żadne górnolotne wyrażenie lecz jak najbardziej prawdziwe stwierdzenie.



Komentarze

Pozostaw komentarz do posta. Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Popularne posty z tego bloga

Pielęgniarki na poważnie i na wesoło cz.I

Dupek przeważnie pozostanie dupkiem i koniec kropka

Ta opowieść to nie bajka, to prawdziwy dzień pracy pielęgniarki znany mi z autopsji