Wielka manifestacja pracowników ochrony zdrowia

W dniu dzisiejszym w samo południe rozpoczęła się wielka manifestacja pracowników ochrony zdrowia.

Pierwsza w historii o tak wielkim rozmachu manifestacja, szli obok siebie, ramię w ramię, lekarze, pielęgniarki, położne, fizjoterapeuci, dietetycy, laboranci, technicy, ratownicy medyczni, farmaceuci, nie sposób wymienić wszystkich zawodów.
Wszyscy są zrzeszeni pod jedną organizacją, Porozumienie Zawodów Medycznych.




Głównym postulatem jest zwiększenie nakładów na ochroną zdrowia do 6,8% PKB, czyli wartości, którą rekomenduje WHO jako najniższą aby pacjent miał zapewnioną należytą opiekę.


Chciałam tam być. I tak, jest mi wstyd że tam nie dotarłam ale niestety, po dwóch nocnych dyżurach pod rząd byłam nieprzytomna przez kilka godzin, budzik nie był w stanie mnie obudzić, zwlokłam się z łóżka dopiero przed 14:00 i już nie było po co jechać bo manifestacja miała się skończyć o 15:00.
Ledwo wstałam obejrzałam relację na żywo w Tv.

Akurat zdążyłam na przemówienia różnych zawodów medycznych i monolog Ministra Radziwiłła, który powiedział co miał do powiedzenia i zszedł ze sceny, problem ochrony zdrowia nie jest od dzisiaj to fakt ale nie można zwalać wszystkiego na poprzednią ekipę rządząca, wychodzi na to, że to znowu wina Tuska.

 Minister nie miał ochoty odpowiadać na niewygodne dla niego pytania przedstawicieli PZM natomiast po zejściu ze sceny miał czas i ochotę odpowiedzieć na parę pytań dziennikarzy.
Przyznam, że mnie to wkurzyło, totalna ignorancja.

Kolejna tura rozmów podobno we wtorek.
Piszę, że kolejna tura bo takie rozmowy już były prowadzone, z różnymi grupami zawodowymi i wszystkie te próby rozmów, rozwiązania dylematów z którymi boryka się ochrona zdrowia spełzły na niczym, jak zwykle zresztą.

Jedną z podjętych przez PZM prób dialogu był wysłany list do Premier Szydło z prośbą o spotkanie, która nie miała czasu?
Czy ochoty na takie spotkanie?
Nie było to w jej kompetencji?
Następny list wysłany był do Jarosława Kaczyńskiego, nie wiem czy była odpowiedź w tej sprawie ale takie spotkanie chyba też się nie odbyło bo inaczej byłoby o tym głośno w grupie PZM, do której też należę.

Pamiętamy obietnice przedwyborcze, problem ochrony zdrowia miał być rozwiązany, miały być zmiany systemowe a jak do tej pory, po 11 miesiącach rządu PiS nie widać żadnych konkretnych zmian, tylko ciągłe obietnice, Minister twierdzi, że pierwsze zmiany są już zauważalne, tylko gdzie? I jakie?
Pracuję w szpitalu i jak było tak jest, nic się nie zmieniło.

Jest nas za mało, bierzemy dodatkowe dyżury bo nie ma komu pracować, zdarza się też, że pracujemy w zmniejszonym składzie.

Przemęczony człowiek lub niewystarczająca obsada na dyżurach jest zagrożeniem dla pacjenta, łatwo wtedy o pomyłkę, przeoczenie pewnych rzeczy a chodzi tu przecież o zdrowie i życie chorego człowieka!
Chorego człowieka, często w stanie zagrożenia życia, który trafił do szpitala po pomoc, która mu się najzwyczajniej w świecie należy i której potrzebuje.

Wszyscy wiemy jak wygląda dieta pacjentów w szpitalach, rodziny dokarmiają pacjentów bo szpitalne jedzenie nie zaspokaja głodu albo jest tak paskudne, że nie da się przełknąć.
Przykładowo dla mężczyzny ze złamaną nogą ale ze zdrowym żołądkiem, 2- 3 kromki bułki wrocławskiej czy chleba z 2- 3 cienkimi plasterkami wędliny to trochę mało dzienna dieta pacjenta w szpitalu oscyluje w granicach ok. 5 zł.

Tak, wiem, trudno trafić w gusta kulinarne wszystkich pacjentów ale ja nie widziałam, żeby choć raz na śniadanie czy kolację pacjent dostawał jako dodatek jakieś świeże warzywa typu pomidor czy ogórek no ale w sumie po co, jak można mu dać witaminy w kroplówkach, z pewnością będzie taniej.

Ale to "złoty biznes" dla szpitalnych barów, sama widziałam jak jeden dziadziuś kupował sobie w takim bufecie obiad, za który zapłacił 25 zł, za samo II danie!!!

Społeczeństwo się starzeje (chociaż dzięki programowi 500+ młode pokolenie narodzi się ze zdwojoną siłą), dużo osób potrzebuje rehabilitacji czy to w wyniku choroby czy doznanego urazu, wszyscy wiemy jak wygląda dostęp do fizjoterapeutów, terminy będą w miarę szybkie jak pójdziemy prywatnie a to oczywiście sporo kosztuje.

A co z badaniami, wizytami u specjalistów na które czeka się miesiącami czy nawet latami?
Nie wszystkich stać na to, żeby leczyć się prywatnie ale wszyscy płacimy składki i oczekujemy pomocy w publicznej ochronie (nie służbie) zdrowia i jest to jak najbardziej zrozumiałe.

Proponowane przez Ministerstwo Zdrowia minimalne płace w poszczególnych zawodach medycznych to jakaś farsa, niejednokrotnie wynoszą one mniej niż wyglądają w rzeczywistości, przykładowo lekarzowi rezydentowi gwarantuje się ok. 2000 brutto, 70 gr mniej niż aktualnie wynosi pensja lekarza rezydenta w niektórych szpitalach.
A kto to jest lekarz rezydent?
Jest to lekarz w trakcie danej specjalizacji, rezydenci operują, badają i leczą pacjentów, znieczulają pacjentów do operacji.

Kulminacyjnym punktem dzisiejszej manifestacji było złożenie symbolicznego wieńca żałobnego z napisem "Ochrona zdrowia umiera" hasło trafione w samo sedno.
Wieniec został złożony pod Kancelarią Pani Premier.
Swoją drogą ciekawe czy jeszcze tam leży?
Czy został już wyrzucony na śmietnik?

Nie poruszyłam w tym poście wszystkich bolączek ochrony zdrowia ale reasumując, aktualnie w ochronie zdrowia jest źle a jeżeli nie będzie żadnych, obiecywanych zmian systemowych będzie niestety jeszcze gorzej.

Prędzej czy później wszyscy będziemy pacjentami, pomyślmy o tym.

Komentarze

Pozostaw komentarz do posta. Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Popularne posty z tego bloga

Pielęgniarki na poważnie i na wesoło cz.I

Dupek przeważnie pozostanie dupkiem i koniec kropka

Ta opowieść to nie bajka, to prawdziwy dzień pracy pielęgniarki znany mi z autopsji