Szpitalna dyskoteka
Nocny dyżur można porównać do szpitalnej dyskoteki. Zaczyna się ona około północy.
Na godz. 0:00 podajemy pacjentom zlecone leki, zmieniamy kroplówki, mierzymy OCŻ-ty i glikemie. Siadamy wówczas do komputera aby uzupełnić dokumentację medyczną.
Później o ile to możliwe to przygaszamy światła i zapalamy boczne ścienne lampy. Robi się wieczorowy nastrój (pacjenci muszą odpocząć od jarzeniówek świecących im w oczy od samego rana aż do później nocy) i wtedy, niczym w dyskotece światła stroboskopowe rozbłyskują na zielono nasze kosmiczne, rodem z gwiezdnych wojen respiratory rzucające czasami czerwoną poświatę aż na sufit. Zielona poświata oznacza, że wszystko jest ok czerwona natomiast oznacza, że jest jakiś problem z wentylacją pacjenta, trzeba wówczas sprawdzić o co chodzi i wyeliminować przyczynę tego problemu.
Po chwili do czerwonego światła dołącza przez nikogo nie lubiany ostry, przerywany sygnał dźwiękowy, który każe ci się pospieszyć.
Dźwięki alarmów z tych naszych różnych urządzeń można porównać do muzyki stworzonej przez zmyślnego i szalonego DJ-a. Czasami połączenie tych różnych dźwięków bywa zaskakujące i mocno świdrujące w głowie, jak na niezłej imprezie techno. Takie łup-łup-łup.
Jeżeli dzieje się coś nagłego wówczas w rytm aktualnie brzmiącej, choćby najdziwniejszej szpitalnej muzyki wykonujemy różne dziwne kroki. Czasem te szybkie kroki przeradzają się w szaleńczy taniec w walce o ludzkie życie.
I nikt nie zna godziny rozpoczęcia się tego szaleńczego tańca, na to zawsze trzeba być przygotowanym nawet o 2:00 czy 4:00 nad ranem.
W ciągu dnia też jest taka dyskoteka lecz na nocnym dyżurze jest to zdecydowanie bardziej widowiskowe.
Lubię w nocy patrzeć na te wszystkie migające lub świecące stałym blaskiem światełka przy łóżkach pacjentów. Na tą zieloną poświatę, którą nieśmiało rzucają nasze respiratory i nawet na tą czerwoną, która z całą swoją agresywnością nagle wdziera się w otoczenie, ale że nie lubię muzyki techno to nie lubię tych wszystkich dźwiękowych alarmów, które w nocy są wyjątkowo uciążliwe i które potrafią przyprawić o niezły ból głowy.
Na godz. 0:00 podajemy pacjentom zlecone leki, zmieniamy kroplówki, mierzymy OCŻ-ty i glikemie. Siadamy wówczas do komputera aby uzupełnić dokumentację medyczną.
Później o ile to możliwe to przygaszamy światła i zapalamy boczne ścienne lampy. Robi się wieczorowy nastrój (pacjenci muszą odpocząć od jarzeniówek świecących im w oczy od samego rana aż do później nocy) i wtedy, niczym w dyskotece światła stroboskopowe rozbłyskują na zielono nasze kosmiczne, rodem z gwiezdnych wojen respiratory rzucające czasami czerwoną poświatę aż na sufit. Zielona poświata oznacza, że wszystko jest ok czerwona natomiast oznacza, że jest jakiś problem z wentylacją pacjenta, trzeba wówczas sprawdzić o co chodzi i wyeliminować przyczynę tego problemu.
Po chwili do czerwonego światła dołącza przez nikogo nie lubiany ostry, przerywany sygnał dźwiękowy, który każe ci się pospieszyć.
Dźwięki alarmów z tych naszych różnych urządzeń można porównać do muzyki stworzonej przez zmyślnego i szalonego DJ-a. Czasami połączenie tych różnych dźwięków bywa zaskakujące i mocno świdrujące w głowie, jak na niezłej imprezie techno. Takie łup-łup-łup.
Jeżeli dzieje się coś nagłego wówczas w rytm aktualnie brzmiącej, choćby najdziwniejszej szpitalnej muzyki wykonujemy różne dziwne kroki. Czasem te szybkie kroki przeradzają się w szaleńczy taniec w walce o ludzkie życie.
I nikt nie zna godziny rozpoczęcia się tego szaleńczego tańca, na to zawsze trzeba być przygotowanym nawet o 2:00 czy 4:00 nad ranem.
W ciągu dnia też jest taka dyskoteka lecz na nocnym dyżurze jest to zdecydowanie bardziej widowiskowe.
Lubię w nocy patrzeć na te wszystkie migające lub świecące stałym blaskiem światełka przy łóżkach pacjentów. Na tą zieloną poświatę, którą nieśmiało rzucają nasze respiratory i nawet na tą czerwoną, która z całą swoją agresywnością nagle wdziera się w otoczenie, ale że nie lubię muzyki techno to nie lubię tych wszystkich dźwiękowych alarmów, które w nocy są wyjątkowo uciążliwe i które potrafią przyprawić o niezły ból głowy.