Tak, dla niektórych jestem tylko pielęgniarką


Obok każdego dobrego lekarza zawsze stoi dobra pielęgniarka.

My pielęgniarki, jesteśmy czasem traktowane jak ... powietrze, jakbyśmy były zupełnie niepotrzebne  a przecież jesteśmy jak ... tlen, który tak jak i powietrze jest niewidoczny ale jest niezbędny do życia.
I tak jak nie da się żyć bez tlenu bo bez niego kończy się każde życie, tak pacjent bez opieki pielęgniarskiej nie jest pacjentem bezpiecznym.

My, pielęgniarki wspólnie z lekarzami tworzymy jeden zespół terapeutyczny, razem możemy zrobić bardzo dużo natomiast oddzielnie, nieporównywalnie mniej.
Jesteśmy ze sobą nierozerwalnie związani obowiązkami wynikającymi z naszej pracy, odpowiedzialnością za ludzkie życie, jesteśmy również od siebie współzależni.
Podstawą naszej dobrej współpracy jest zasada wzajemnego zaufania i wzajemny szacunek do wykonywanych czynności.
Każdy uratowany pacjent to sukces całego naszego zespołu, nie tylko lekarza.
Każda śmierć pacjenta to porażka również całego naszego zespołu.

                                                                              *

Aktualnie pracuję na OIT ale bardzo dobrze znam pracę na innych oddziałach. Praca pielęgniarki na każdym oddziale jest ciężka i odpowiedzialna, każdy nasz błąd może być tragiczny w skutkach, oczywiście każdy oddział ma swoją specyfikę pracy ale pacjenci OIT to bardzo szczególni pacjenci. 

Na OIT mamy chorych z wszelakim przekrojem różnych schorzeń i urazów.
Nasi pacjenci są po bardzo ciężkich, obciążających krążenie zabiegach operacyjnych. Mamy również pacjentów z ciężką sepsą, z miastenią czy ze stwardnieniem zanikowym bocznym. Mamy pacjentów z chorobami płuc uniemożliwiającymi samodzielne oddychanie. Mamy pacjentów w głębokim wstrząsie, z niewydolnościami wielonarządowymi, z urazami wielonarządowymi. Mamy pacjentów po dopalaczach i po próbach samobójczych. 

Każdy pacjent leżący na Intensywnej Terapii jest w stanie zagrożenia życia i tak naprawdę wszystko się może zdarzyć, nic nie jest z góry przesądzone jednak Intensywna Terapia to oddział o najwyższym wskaźniku umieralności.
To właśnie na tym oddziale spotkałam się z takim ogromem ludzkiego bólu, cierpienia, agonii oraz śmierci i to osób w różnym wieku.

Niestety choćbyśmy się wszyscy dwoili, troili czy stawali na głowie to nie każdego pacjenta da się uratować ale zdarzają się tu również cuda. Czasami po wynikach badań i stanie ogólnym wydaje się, że pacjent nie ma szans na przeżycie, że jego organizm jest zbyt słaby, zbyt schorowany a jednak niejednokrotnie się udaje. Niejednego takiego pacjenta wyrwaliśmy z chciwych i bezwzględnych łap anioła śmierci.
To piękne. Szczególnie właśnie w takich chwilach wiem, że moja praca jest potrzebna, że moja wiedza, spostrzegawczość i doświadczenie zawodowe jest coś warte. Jestem tym mocno podbudowana i gotowa do dalszego działania przy kolejnym pacjencie, który potrzebuje pomocy ze strony całego naszego wspaniałego zespołu.
Bo mam wspaniały zespół, bez dwóch zdań, dają temu wyraz listy z podziękowaniami za naszą opiekę lekarsko- pielęgniarską a są to listy od naszych byłych pacjentów bądź też od ich rodzin.
Zdarza się, że nasi byli pacjenci po jakimś czasie nas odwiedzają i wtedy aż serce rośnie kiedy ich widzisz w dużo lepszym zdrowiu i myślisz sobie... "kurcze, to też dzięki mnie ten człowiek stoi na własnych nogach i uśmiecha się do mnie, to między innymi i ja dbałam o niego przez całe 12 godzin swojego dyżuru, często przy tym zapominając lub też nie mając czasu na to, aby zadbać o własne potrzeby typu posiłek czy chociażby łyk wody".


To wspaniałe uczucie, przemieszane z autentyczną radością i wzruszeniem jak nasi byli pacjenci po raz kolejny dziękują nam za uratowanie swojego życia a my nie jesteśmy przecież bohaterami.
Bohaterzy otrzymują przecież medale, ordery choć można powiedzieć, że dla nas takimi medalami są właśnie te wspomniane wcześniej listy pochwalne, które zaczęliśmy kolekcjonować niczym najwyższe odznaczenia rangi państwowej.

                                                   * *

Bardzo spodobało mi się wypowiedziane kiedyś stwierdzenie mojej Ordynator, która powiedziała, że dobra Intensywna Terapia to przede wszystkim dobra pielęgnacja pacjenta.
Bardzo miło się tego słuchało, te słowa miło połechtały moje pielęgniarskie ego.

Wszyscy nasi pacjenci to pacjenci leżący, przeważnie nieprzytomni w wyniku śpiączki farmakologicznej bądź też wynikającej z choroby czy urazu.
Nasi pacjenci są zaintubowani lub z tracheostomią i są wentylowani mechanicznie za pomocą respiratora a taki pacjent nie powie, że go coś boli, że go coś uwiera, że mu duszno, że mu zimno lub gorąco, że odczuwa głód czy ma zanieczyszczonego pampersa.
Nasi pacjenci są zdani tylko i wyłącznie na nas, na naszą troskliwą opiekę i pielęgnację przeciwodleżynową, pielęgnację każdej rurki czy cewnika, które wystają z różnych części jego ciała a każda rurka czy cewnik w ciele pacjenta to potencjalne źródło zakażenia więc nie można tego zbagatelizować.
Nasi pacjenci są zdani tylko i wyłącznie na nas, na naszą intuicję, spostrzegawczość, umiejętność szybkiego i właściwego reagowania pomimo dekoncentrujących naszą uwagę wszelakich alarmów z różnego typu aparatury medycznej.
Musimy intuicyjnie wyczuwać na podstawie grymasu twarzy, przyspieszonego oddechu, wzrostu tętna czy ciśnienia krwi, że pacjent odczuwa jakiś dyskomfort spowodowany różnymi czynnikami.

                                             * * *

Praca pielęgniarki to nie tylko zmiana pampersów, mycie i karmienie pacjentów czy robienie im zleconych przez lekarza zastrzyków.
To coś więcej...
Pielęgniarka cały swój 12-sto godzinny dyżur spędza na sali z pacjentami, dbając przede wszystkim o ich bezpieczeństwo i wygodę.

Asystujemy przy każdych, koniecznych w danej chwili zabiegach (przy zakładaniu wkłucia centralnego czy drenażu opłucnej, bronchoskopii, punkcji lędźwiowej, intubacji).
Bierzemy czynny udział przy reanimacji. 
Usuwamy pacjentom rurki intubacyjne czy tracheostomijne i kontrolujemy czy pacjenci prawidłowo oddychają.
Wykonujemy inhalacje.
Pobieramy pacjentom krew tętniczą. Jeździmy z pacjentami na badania obrazowe typu TC (tomografia komputerowa) czy MRI (rezonans magnetyczny), zawozimy pacjentów na Blok Operacyjny.
Tak jak na innych oddziałach tak i tutaj mamy tonę dokumentacji medycznej, którą też musimy uzupełnić.
Czynności, które wykonujemy można by wymieniać w nieskończoność.


Pielęgniarka obsługuje również przeróżne, bardzo ważne dla życia urządzenia.
Trzeba wiedzieć jak się z tym wszystkim obchodzić, co i jak z czym połączyć żeby te wszystkie urządzenia działały tak jak trzeba.
Pielęgniarka monitoruje także pracę tych urządzeń, każdy parametr i wskaźnik jest bardzo istotny i w razie niepokojących sygnałów reaguje sama bądź też informuje o tym fakcie lekarza.
                                                         
Z jakimi urządzeniami mamy do czynienia?
Takimi jak na zamieszczonym poniżej zdjęciu.
Respiratory, Vigileo, PICCO, inwazyjny pomiar ciśnienia tętniczego krwi, defibrylator, urządzenie do ciągłej terapii nerkozastępczej PRISMA FLEX , inne już mniej skomplikowane urządzenia medyczne to opatrunki podciśnieniowe, ssak próżniowy, drenaż opłucnej, wyciąg ortopedyczny, niezliczone ilości pomp infuzyjnych do ciągłego podawania leków, pompy do żywienia enteralnego i parenteralnego czy urządzenie grzewczo- chłodzące zwanego przez nas potocznie odkurzaczem, a które cały czas bucząc chłodzi albo ogrzewa pacjenta w zależności od potrzeby, nasze kardiomonitory posiadają wiele różnych funkcji kontrolowania wszelkich możliwych parametrów życiowych.
                                                                       


                                                                                  Zamieszczone zdjęcie pochodzi ze strony Proces Pielęgnowania


Podchodząc do pacjenta, który leży na łóżku między tymi wszystkimi kabelkami, stojakami, pompami infuzyjnymi do ciągłego podawania leków, rurkami i przewodami trzeba czasem naprawdę bardzo uważać żeby niechcący czegoś nie zerwać co mogłoby zagrażać życiu pacjenta, trzeba również uważać, żeby się nie potknąć i nie wybić sobie przy tym zębów.
Intensywna Terapia ma to do siebie, że zazwyczaj dzieje się tu kilka rzeczy jednocześnie. 
Po 12 godzinach swojej pracy, wśród wtórującego buczenia i piszczenia alarmów o różnej częstotliwości i wysokości dźwięku, nawet w domu zdarza mi się słyszeć alarmy z tych wszystkich urządzeń.

                                            * * * *

Tak, zdaniem niektórych jestem tylko pielęgniarką ale lubię to co robię i nie wyobrażam sobie siebie w innym zawodzie. Absolutnie nie żałuję wyboru swojej ścieżki zawodowej i staram się jak najlepiej wykonywać swoją pracę, pomimo dużego obciążenia fizycznego i psychicznego.

Czy w związku z tym że my, pielęgniarki wykonujemy tak nierozumianą ze względu na swoją ciężkość i niedocenianą wśród naszego społeczeństwa pracę jesteśmy głupie czy niesamowite? 

Czy jest jeszcze nadzieja, że społeczeństwo zmieni kiedyś zdanie na temat naszej pracy?


Komentarze

  1. Jestem na pierwszym roku studiów pielęgniarstwa, na kierunku, który od zawsze był mi pisany. Serce rośnie, kiedy czytam że moje starsze koleżanki tak kochają swój zawód. Nawet mimo takiego niedoceniana.
    Co mogę więcej powiedzieć... będę następna :) I obiecuję dawać z siebie wszystko.

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi z kolei serce rośnie, że ktoś jeszcze chce studiować pielęgniarstwo, niestety coraz mniej nas pracuje w tym zawodzie, miejmy nadzieję, że polskie pielęgniarstwo nie wyginie tak jak kiedyś wyginęły dinozaury.
      Pielęgniarstwo to piękny zawód, tak bardzo potrzebny a u nas w Polsce od bardzo wielu lat tak niedoceniany.
      Dziękuję za pozostawienie komentarza :) będę trzymała kciuki za pomyślne ukończenie studiów i życzę wielu sukcesów na ścieżce osobistej no i zawodowej rzecz jasna.
      Pozdrawiam serdecznie przyszłą koleżankę po fachu :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dzięki za pozostawienie komentarza. Twój e-mail nie zostanie opublikowany.

Pozostaw komentarz do posta. Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Popularne posty z tego bloga

Pielęgniarki na poważnie i na wesoło cz.I

Dupek przeważnie pozostanie dupkiem i koniec kropka

Ta opowieść to nie bajka, to prawdziwy dzień pracy pielęgniarki znany mi z autopsji