Anatomia tatuażu

Od zawsze podobały mi się tatuaże i zawsze chciałam jakiś mieć, to było moje wielkie marzenie które myślałam, że raczej się nie spełni.
Zazwyczaj boimy się rzeczy, których nie znamy a w pewnych sytuacjach czasami trudno przewidzieć naszą reakcję.
Ale jak zobaczyłam, że moja mama zrobiła sobie tatuaż w wieku pięćdziesięciu kilku lat (co prawda mały ale jednak) to pomyślałam sobie a ja?
Ja mam tylko o tym śnić i z zazdrością patrzeć na tatuaże innych?
Moja młodsza siostra ma z kolei kilka tatuaży, więc nie mogłam być cykorem
Marzenia są po to aby je spełniać a kimże byłby człowiek bez marzeń.


No więc kiedyś, parę ładnych lat temu wymyśliłam sobie, że na .. - te urodziny spełnię to swoje marzenie.
No i mam :)
Doczekałam się swojej dziary i powiem, że warto było tyle czekać.

Nie powiem, że się nie obawiałam jak to zniosę bo nie każdy lubi, jak go ktoś raz za razem dziubie igłą.
Ale dzielna byłam, nie zemdlałam i wcale nie było tak źle jak mi się wydawało że będzie, chociaż dzierganie trwało 3 godziny.




 Nie będę oszukiwała, że wcale nie bolało, tym bardziej, że tatuaż mam spory ale jak dla mnie był to ból do wytrzymania.
Może to moje endorfiny trzymały moje odczucie bólu w ryzach
Być może.

Bałam się przyglądać na cały proces powstawania tego arcydzieła.
Bałam się, że tatuażyście zadrży ręka i wtedy kaplica, będę chodziła z paskudztwem do końca życia bo tatuażu gumką myszką przecież nie zetrę
Oj tam, czasami zerkałam ale tylko wtedy, gdy tatuażysta napełniał tuszem maszynkę.
Ciekawość mnie zżerała na maksa.
Praca dobiegła końca, tatuażysta zadowolony z efektu, ja w siódmym niebie nie mogłam odejść od lustra 😍

Zdjęcia niektórych tatuaży trafiają na stronę internetową studia, fejsa czy Instagram.
Mój też trafił do tej zacnej galerii.

Na koniec dostałam instrukcje jak pielęgnować świeży tatuaż, zostałam owinięta w folię spożywczą, jak baleron i szczęśliwa heja do domu.

Najgorsze dla mnie do zniesienia było to, że nie można drapać strupków, które się tworzą w procesie gojenia tatuażu, ojjj ręce mnie świerzbiały bo ja uwielbiam drapać wszelkie strupki to dopiero była męka.

Wcześniej wykonywane tatuaże były toporne, teraz to prawdziwe dzieła sztuki.
Decydując się na tatuaż wybierajmy jakieś sprawdzone studio czy konkretnego tatuażystę z polecenia.
Tatuaż mamy na całe życie i dlatego nie warto ryzykować a chyba nikt nie chce mieć kucyka Ponny zamiast pięknego, dostojnego pegaza czy kapustę zamiast przecudnej róży



Dla mnie mój tatuaż jest oczywiście najpiękniejszy.
Co do reakcji innych na moją dziarę, to bywają różne.
Jednym się podoba, inni spoglądają bez słowa co oczywiście jest jednoznaczne natomiast dwie osoby powiedziały mi wprost, że im się nie podoba, spoko, przecież się nie obrażę doceniam szczerość.

Tatuaż zrobiłam dla siebie, nie dla szpanu.
Miał się podobać mnie a nie innym.
Miał coś oznaczać dla mnie.
A dla mnie oznacza bardzo wiele.

Swój wzór wybierałam przez parę miesięcy, nie jest kopią innego tatuażu czy gotowym wzorem, został stworzony specjalnie dla mnie
Chciałam, żeby mój pierwszy tatuaż był dla mnie wyjątkowy, unikatowy.
Chciałam mieć zegar w stylu retro, taki na łańcuszku, nakręcany, z otwieraną klapką.
Został tylko troszeczkę unowocześniony bo jest z efektem 3D.

Dlaczego akurat zegar?
Bo jestem chyba trochę sentymentalna a czas niestety nie stoi w miejscu czy tego chcemy czy nie.

Każdego dnia się starzejemy, ktoś się rodzi, ktoś umiera.
Istnieją jednak chwile, które chcielibyśmy zatrzymać na zawsze.
Dla mnie taką chwilą jest godzina, w której zostałam najszczęśliwszą istotą we wszechświecie
Jest to godzina w której zostałam matką.
Taką właśnie godzinę wskazuje mój wytatuowany zegar.
Mój syn jak zobaczył mój tatuaż od razu urósł w oczach o 5 centymetrów  

To, że ktoś ma tatuaż nie oznacza, że jest ćpunem, kryminalistą czy mendą społeczną a marzenia są po to aby je spełniać, niezależnie ile ma się wtedy lat. 



Komentarze

Pozostaw komentarz do posta. Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Popularne posty z tego bloga

Pielęgniarki na poważnie i na wesoło cz.I

Dupek przeważnie pozostanie dupkiem i koniec kropka

Ta opowieść to nie bajka, to prawdziwy dzień pracy pielęgniarki znany mi z autopsji