Jak chorować to hurtem

Wczorajszy dzień zaczął się kijowo. Niby dzień jak co dzień. Wstaliśmy, wyszykowaliśmy się z mężem do pracy (co mi oczywiście zajmuje więcej czasu niż mojemu mężowi bo wiadomo, mejkap i takie tam inne kobiece ważne czynności, dlatego ja zawsze wstaję 15 minut wcześniej). Na chwilę przed wyjściem z domu obudziliśmy naszego syna. Jeżeli obydwoje w ciągu dnia pracujemy to od dłuższego czasu tak właśnie robimy, bo skubaniec zasypiał do szkoły a ja potem musiałam kłamać, że nie był na lekcjach bo był w tym czasie u lekarza. Junior nawet nie oponuje przed tak wczesną pobudką.