Kiedyś łotrów wieszano na krzyżach. Dziś, krzyże wiszą na łotrach..

Mój niespełna 9 letni syn przyszedł ze szkoły i zakomunikował. 
- Mamo, chcę zostać ministrantem.
Zbaraniałam. 
Zaledwie kilka dni wcześniej przeczytałam artykuł o kościelnym pedofilu z parafii obok, oddalonej od mojego miejsca zamieszkania o jakieś 3 km. Parafii, w której byliśmy u spowiedzi przed chrztem naszego syna, i do której mieliśmy rodzinnie chodzić na niedzielne msze. W miarę możliwości. Z tego co pamiętam, to nawet kilka razy tam byliśmy. 
Był proboszczem, przeniesionym przez kurię za molestowanie seksualne ministrantów. Zapraszał ich na plebanię, częstował alkoholem doprowadzając do upojenia, włączał im filmy pornograficzne, obłapywał. 
Wstrząsające jest to, że po ogłoszeniu śmiesznie niskiego wyroku przez sąd, nadal sprawował funkcję proboszcza. Odprawiał msze, spowiadał, udzielał sakramentów świętych i miał stały kontakt z dużą ilością dzieci. 
Został odwołany z pełnionej funkcji dopiero po interwencji dziennikarskiej. Konkretnie po ukazaniu się reportażu w stacji TVN. Parafianie na mszy usłyszeli, że ksiądz odchodzi z powodów zdrowotnych. 
Tak działa system kościelny. 
Dopóki sprawy nie zostaną nagłośnione przez media NIC  SIĘ NIE DZIEJE, PRZECIEŻ TO TYLKO DZIECI. W momencie nagłośnienia sprawy, pedofil zostaje przeniesiony do innej parafii, wszak trzeba go ukryć. 
I NA TYM ZNOWU KONIEC
Autorytet kościoła nie może zostać zachwiany. Sprawa zostaje zamieciona pod sutannę do czasu następnego "wybryku". I tak wkoło Macieju. Niektórzy duchowni częściej zmieniają parafię niż ja pracę. 

Spytałam syna o powody tej zaskakującej dla mnie decyzji, Było to dla mnie dziwne, ponieważ nigdy nie lubił chodzić do kościoła, a każde wyjście traktował na zasadzie "kary". Jak chyba większość dzieci nudził się tam. Kręcił się i wiercił nie mogąc wysiedzieć na tej godzinnej mszy. Ciągle tylko słyszeliśmy pytanie "Mamo, tato, długo jeszcze?". 
Na moje pytanie odpowiedział, że ksiądz uczący religii obiecał dzieciom na koniec roku szóstki.
Miałam niemały dylemat. Jak poprowadzić rozmowę aby go nie zniechęcać, bo przecież nie każdy ksiądz jest pedofilem. Z drugiej jednak strony nie wiedziałam, gdzie aktualnie przebywa ten proboszcz. Gdzie tym razem go przenieśli. Czy aby przypadkiem nie do mnie, tak zwyczajnie, po sąsiedzku.
Na szczęście sprawa samoistnie się zakończyła. Junior stwierdził, że nie chce mu się wstawać w niedzielę tak wcześnie. Woli pospać trochę dłużej.
Szczerze? Odetchnęłam z ulgą. Jako matka, chciałabym chronić swoje małe jeszcze dziecko przed całym złem tego świata. Oczywiście się nie da. Trudno jest rozpoznać, który ksiądz jest pedofilem. Tego się nie ma wypisanego na twarzy, ale pewne aspekty zachowania mogą wzbudzać rodzicielską czujność. Tak było w przypadku księdza, który naszego syna uczył religii. Nie będę się tu rozwodzić nad szczegółami ale w skrócie, był dziwny. Został przeniesiony do innej parafii. Czemu? Nie wiem. Nie będę konfabulować. Być może za wybuchy agresji i używanie na lekcjach słów, powszechnie uznawanych za niecenzuralne. A może i za coś innego. 

Sprawa tego proboszcza, o którym wspomniałam na początku wyszła przypadkiem. Zawiadomienie do prokuratury złożył psycholog, który prowadził terapię molestowanego ministranta, jako dorosłego już mężczyzny. 
Ile jest jeszcze takich spraw?
Ile z nich nie ujrzało światła dziennego?
Ile ofiar żyje z piętnem na psychice, boryka się z depresją i nie potrafi po doznanej traumie ułożyć sobie dorosłego życia? 


Część tekstu przed zdjęciem napisałam jakieś cztery lata temu. 
Nie miałam zielonego pojęcia jak ugryźć dalej ten niezwykle grząski, nad wyraz bulwersujący temat. 
Z kolei po obejrzeniu dwóch dokumentów braci Sekielskich brakowało mi słów, przede wszystkim cenzuralnych słów. 
Temat utknął w mojej wersji roboczej na te cztery lata. 
W sukurs przyszła mi wczorajsza decyzja Watykanu, która nie oszukujmy się, pewnie nigdy by się pojawiła gdyby nie filmy braci Sekielskich. 
Watykan ogłosił swoją decyzję w sprawie tuszowania pedofili w polskim kościele, tolerowania i ukrywania jej sprawców przez długie, długie lata. 
Edward Janiak i Leszek Głódź zostaną przeniesieni do innej diecezji. 
Emeryci będą mogli zamienić się pałacami. 
To kara kościelna, niewyobrażalnie dotkliwa. Doprawdy, pójdzie im w pięty. 
Uważam się za osobę tolerancyjną, lecz w przypadku pedofilii oraz osób ukrywających pedofila moja tolerancja szybko się kończy. Skrzywdzenie niewinnego i ufnego dziecka to jeden z najcięższych grzechów, jaki może popełnić świadomy swojego czynu człowiek. 
A każdy, kto tuszuje pedofilię powinien być traktowany jak współwinny przestępstwa.
Obojętnie jakie stanowisko piastuje. 
Obaj biskupi doskonale wiedzieli co się dzieje. Za ochranianie kościelnych pedofilów powinni mieć odebrane purpurowe szaty, a także wszelkie zaszczyty na terenie całego kraju, a nie wyłącznie na terenie swojej diecezji. Pośrednio, poprzez ukrywanie sprawców przestępstwa zgotowali kolejnym ofiarom niewyobrażalne piekło. 
Bo nazwijmy rzecz po imieniu. 
Pedofilia w kościele to nie grzech. To nie nadużycie seksualne. To nie pokusa, jak tłumaczą ją różni znani medialnie duchowni. 
Pedofilia to przestępstwo. 
Przestępstwo karane kodeksem karnym, które według mnie absolutnie nie powinno ulegać przedawnieniu. Niektórzy sprawcy działają 30 lat.
Ile osób mają na sumieniu? 
Czy ofiara, która po kilkunastu latach nagle usłyszy słowo przepraszam, proszę o wybaczenie może poczuć ulgę? Być może, ale czemu te słowa padają wyłącznie w sytuacjach nagłaśnianych medialnie? Niejako wymuszonych przyznaniem się do winy i okazaniem skruchy. 
Czy modlitwa w intencji ofiary w czymś jej pomoże? Sprawi, że ofiara poczuje się lepiej? Zapomni doznane krzywdy? 

Teraz czas na ruch prokuratury. 
Noszenie koloratki nie powinno zwalniać z odpowiedzialności za popełnione przestępstwo, czy też jego ukrywanie nawet, jeśli dana osoba nosi się purpurę, bądź też posiada inne insygnia świadczące o ważnej hierarchii we władzy kościelnej. Każdy z nas powinien podlegać temu samemu prawu karnemu. Amen. 

Kończąc ten tekst postanowiłam sprawdzić, co się stało z tym "moim" proboszczem. Dostał wyrok w zawieszeniu. Później była kolejna sprawa, która nie wiem jak się zakończyła ponieważ ze względu na dobro kolejnego już poszkodowanego została wyłączona z jawności. Z całą pewnością do więzienia nie trafił, choć w tym drugim przypadku groziło mu 12 lat. Ma na sumieniu jeszcze kilka zarzutów, które niestety uległy przedawnieniu. 
Ostatnim znanym miejscem jego pobytu był dom księży emerytów. Prześledziłam listę mieszkańców. Nie ma go tam. Natomiast wpisanie w diecezjalną wyszukiwarkę imienia i nazwiska doprowadziło mnie do ściany. Nie posiadam uprawnień do przeglądania treści na temat tej osoby. 
Z wyszperanego w sieci starego artykułu dowiedziałam się, że w 2018r został przeniesiony do zamkniętego klasztoru, w którym miał przebywać do momentu, aż Watykan podejmie w jego sprawie jakieś decyzje. I znowu natknęłam się na mur. Nic już więcej nie znalazłam, choć przekopałam wzdłuż i wszerz całe Google. Słuch po nim zaginął, zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu, albo zapadł pod ziemię ze wstydu. Oby nadal siedział zamknięty w czterech ścianach. To doskonałe miejsce do kontemplacji i analizy swojego życia. Do rachunku swojego czarnego jak smoła sumienia. 
Zakończyłam to moje prywatne śledztwo naiwnie być może licząc, że faktycznie tak jest, że nikogo już nie skrzywdzi, i że jego obleśne, tłuste łapska już nigdy nie dotknął żadnego dziecka. 

Kiedyś łotrów wieszano na krzyżach.
A dziś, krzyże wiszą na łotrach.

W 2018 roku została opublikowana mapa kościelnej pedofilii. To jak wierzchołek góry lodowej. 
Zajrzyjcie sobie. Są tu bardzo ciekawe informacje. Ten mój niedoszły proboszcz też tu jest. 


Pedofilia w kościele katolickim zawsze była, i pewnie będzie dopóki nie zostanie zniesiony celibat. Ofiarą zawsze będzie dziecko, bo jest łatwym celem i jest bezbronne. 
Trudno jednak nie zauważyć, że tych kościelnych skandali jest coraz więcej. 
Niewygodne fakty co i rusz wyskakują, jak odchody z przepełnionego szamba, które napełniało się od bardzo wielu lat. 
Efekty są widoczne gołym okiem. 
Wzrosła liczba wniosków o apostazję, a coraz większa liczba rodziców wypisuje swoje dzieci z lekcji religii. 
Kościoły pustoszeją, mam tu na myśli ludzi młodych i tych, w średnim wieku. Starsze pokolenie nadal jest wpatrzone w duchownych jak w  obrazek, bez względu na to co i komu zrobią. Ksiądz jest jak wyrocznia. Jak światełko na niebie w pochmurny, burzowy dzień bo jak to inaczej określić, widząc starsze panie całujące księży po rękach? Rękach, obłapiających ministrantów tuż przed mszą. 


Komentarze

Pozostaw komentarz do posta. Twój adres email nie zostanie opublikowany.

Popularne posty z tego bloga

Pielęgniarki na poważnie i na wesoło cz.I

Dupek przeważnie pozostanie dupkiem i koniec kropka

Ta opowieść to nie bajka, to prawdziwy dzień pracy pielęgniarki znany mi z autopsji